Dziś 3 przepisy na rozgrzewające zupy. Jesień była bardzo w tym roku łaskawa, ale na przełomie roku zima zaatakowała i mroźno jest. Na pewno (zwłaszcza w ostatnich dniach) udało Ci się wrócić chociaż raz do domu i wchodząc marzyć tylko o CZYMŚ CIEPŁYM.
Najlepiej rozgrzewać się od wewnątrz – oczywiście, można od razu przejść do degustacji domowych nalewek albo grzańca (w wersji uproszczonej gotowe wino z mikrofalówki), można próbować herbaty z cytryną, albo z suszonymi malinami, mleka z miodem czy gorącej czekolady – ale zwykle wracasz trzęsąc się, po dość długim czasie na zimnie. Pewnie na tyle długo, że udało Ci się także zgłodnieć. Najlepsze na poprawę ciepłoty i zaspokojenie zimowego głodu będą zatem rozgrzewające zupy.
Dlatego dzisiaj dzielę się przepisem na trzy rozgrzewające zupy: kapuśniak, żur na zakwasie i dyniową. Zupy są w ogóle najlepszym daniem: są łatwe i szybkie w przygotowaniu, są płynne, co jest dobre dla organizmu i pozwala na łatwe przyswajanie składników no i są pożywne – zwłaszcza w jesieni i zimą warto się do nich przekonać i korzystać z dobrodziejstw tego dania.
Rozgrzewające zupy mają jeszcze tę zaletę, że dodają energii do…. spania! Jak już wychłodzony i wygłodzony organizm przyjmie dawkę rozgrzewającej zupy, to pozostaje już tylko ciepły kocyk i drzemka – to najbardziej lubię zimą – możliwość zakopania się w kocu. Na zimę najlepsze są rozgrzewające zupy.
Rozgrzewające zupy – odsłona 1: Kapuśniak (mój ulubiony)
Najbardziej lubię kapuśniak, bo przypomina mi moją Babcię Halinkę i czas, który spędzałam u dziadków, gdy byłam mała. Zresztą nawet jak już byłam dorosła i zamężna, nigdy nie odmawiałam, gdy Babcia częstowała kapuśniakiem. Babcia robiła kapuśniak wyjątkowy – na boczku lub tłustych żeberkach, z zasmażką z cebulki – taki, jaki Dziadzio lubił najbardziej. Babcia serwowała kapuśniak z podanymi obok okraszonymi tłuczonymi ziemniakami i mięskiem do ogryzienia.
Ja aż tak nie szaleję – kapusta kiszona jest bardzo zdrowa i dostarcza tak potrzebnych jesienią i w zimie cennych składników mineralnych i witamin. A ponieważ staram się zdrowo odżywiać nie ma mowy o żeberkach czy boczku.
Gotuję kapuśniak na kurczaku, najbardziej lubię na ćwiartkach. Wywar mięsny z kurczaka, ziela angielskiego i listka laurowego przyprawiam sola i pieprzem, wyjmuję mięso. Następnie dodaję warzywa: pietruszkę, seler i ziemniaki (marchewka jest w kapuście), a jak się ugotują dodaję na końcu posiekaną kapustę (podobno warzywa w kwaśnej wodzie się nie gotują). Na koniec robię „zasmażkę” – posiekaną w kostkę cebulkę (2-3 łyżki) podsmażam krótko na mocno rozgrzanej łyżce oleju lub oliwy z oliwek i dodaję do zupy. Dla zwiększenia sytości można oskubać mięsko z kurczaka i dodać do zupy.
Rozgrzewające zupy – odsłona 2: Dyniowa
Dyniowa to całkiem niedawne odkrycie. W mojej Rodzinie jadało się od zawsze raczej tradycyjnie, po staropolsku. Bez egzotyki – a zupa dyniowa w naszej kulturze trochę egzotyką pachnie i smakuje. Na zupę dyniową jest w sieci i nowoczesnych książkach kucharskich wiele receptur. Ja zwykle korzystam z „bazy” a potem doprawiam. Zdarza mi się ugotować naprawdę wielki gar i zamrażać gotową zupę.
Bazę stanowi dynia (nie zwracam za bardzo uwagi na rodzaj – po prostu nie potrafię ich odróżnić w sklepie czy na targu – jedne są bardziej pomarańczowe w środku a drugie bardziej żółte) i ziemniaki oraz bulion (może być chudy rosół a w wersji vege z warzyw – jeśli nie macie mogą być kostki rosołowe wg uznania). Dynię należy obrać ze skórki, oczyścić z pestek i włókien i pokroić w kostkę ok. 1 x 1 cm.
Jeśli macie dynię bardzo twardą można najpierw ją upiec pokrojoną w księżyce ok. 1-2 cm na papierze do pieczenia przez ok. 20 min, a następnie oddzielić miąższ od skórki łyżką stołową (wtedy bardzo łatwo schodzi) i dodać takie kawałki miąższu do zupy. Z reszty dyni można zrobić np. mus blenderując miąższ (idealny do ciastka dyniowego).
Wszystkie składniki gotujemy do miękkości i miksujemy na krem (blenderem albo – żeby tak nie pryskało – w kielichu do koktajli).
Dodatki: wedle uznania można doprawić: imbirem, płatkami chili, prażonym czosnkiem, prażoną na maśle szałwią, ziołami, curry, czubrycą, prażonymi pestkami, grzankami, klopsikami z mięska mielonego (najlepsze indycze z dodatkiem curry gotowane w parowarze), grillowaną piersią kaczki itd – wedle fantazji.
Ja jednak najbardziej lubię zupę dyniową wg przepisu Mireille Guiliano „Francuzki nie tyją. Książka kucharska„.
Na początek podsmażam na łyżce oliwy i łyżce masła czosnek (2-3 ząbki) i małą cebulkę – wszystko to na dość silnym ogniu smażę ok 2-4 minuty, aż puszczą zapach, a następnie dodaję tymianek – 2-3 gałązki (ja przechowuję zamrożone gałązki tymianku, ale jak nie mam to dodaję taki z torebki), szałwię (3 duże liście – zasada jak z tymiankiem), 1 łyżeczkę świeżo startej gałki muszkatołowej. Smażę jeszcze około 1-2 minuty,m aby aromat się przemieszał.
Później dodaję 4-5 szklanek bulionu. Do tego 3 pokrojone ziemniaki (to nie jest konieczne, ale ja lubię bardzo gęsty krem, a dzięki ziemniakom można to uzyskać), 3 marchewki, 1 winne jabłko, dynię. Doprowadzam do wrzenia i gotuję ok. pół godziny pod przykryciem na średnim ogniu.
Następnie wyjmuję gałązki tymianku i szałwii, doprawiam solą i pieprzem i miksuję na gładki krem . Jeśli zupa jest zbyt gęsta można ją rozcieńczyć dodatkową szklanką bulionu lub wodą. Sprawdźcie później smak – czy nie trzeba dodatkowo doprawić solą, pieprzem, ziołami.
Rozgrzewające zupy – odsłona 3: Żur na zakwasie
Tę zupę robię od niedawna i Młoda powiedziała przy pierwszej degustacji, że już nigdy nie zje żurku z torebki. W rzeczy samej – żur na zakwasie żytnim jest nieporównywalnie lepszy (i niewątpliwie – pomimo składników – zdrowszy). Przepis na żur zaczerpnęłam z książki Piotra Kucharskiego „Chleb domowa piekarnia„. Przygotowanie tego żurku to proces min. 2-3 dniowy. Nie zniechęcajcie się – naprawdę warto!
W pierwszej kolejności przygotowujemy ZAKWAS:
50 g zakwasu żytniego (takiego, z którego piecze się chleb) lub kromka czerstwego żytniego chleba na zakwasie (prawdziwego, domowego, nie ze sklepu z drożdżami) umieszczamy w słoiku, dodajemy 400 ml letniej wody i mieszamy. Dodajemy rozgnieciony na płasko czosnek z łupinkami (min.2-3 ząbki), 3-4 ziarnka ziela angielskiego, 2-4 liście laurowe, 6-8 ziaren czarnego pieprzu, 1 łyżeczkę suszonego majeranku, 100 g mąki żytniej razowej, a jeśli macie można też 2-3 suszone podgrzybki, 1/4 łyżeczki czarnuszki.
Wszystko należy wymieszać, odstawić w ciepłe miejsce na 2-3 dni (ze świeżego zakwasu na chleb zaczyn będzie gotowy już po 1 dniu).
Gdy już mamy gotowy zakwas, gotujemy żur:
2 litry wody, 50 g suszonych podgrzybków (ja dodaję sztuczną kostkę grzybową, gdy nie mam grzybów), oczyszczoną i drobno pokrojoną włoszczyznę, 3 liście laurowe, ziele angielskie (6 ziarenek) umieszczamy w dużym garnku i gotujemy wywar przez około 30-60 minut.
W tym czasie 200 g wędzonego boczku i 2 średnie cebule kroję w kostkę i podsmażamy (bez tłuszczu, boczek ma go w sobie sporo) a następnie dodajemy do wywaru i nadal gotujemy około 10 minut.
Dodajemy zakwas – i tu nie lada sztuka kulinarna! Nie możemy wlać ot tak ze słoika – mąka i przyprawy zrobią nam kluchy w żurze – po pierwsze – za pierwszym razem proponuję dać najpierw zakwas a potem boczek i cebulę – gdy coś nie wyjdzie z zakwasem można łatwo przecedzić i wybrać „kluchy” bez konieczności wydobywania z nich boczku i cebuli. Po drugie – ja wypracowałam sobie metodę, że przecedzam zakwas przez gazę i drobne sitko – trochę tej mąki zostaje w zakwasie, ale nie za wiele, dzięki temu wywar jest bardziej płynny.
Dodajemy przeciśnięte przez praskę 3-4 świeże ząbki czosnku, doprawiamy solą, pieprzem i majerankiem, doprowadzamy do wrzenia i gotujemy jeszcze kilka minut.
Do takiego żurku doskonale pasuje jajo od szczęśliwych kurek na twardo i ugotowane ziemniaki. W wersji vege autor poleca zamiast boczku – tofu. Ja natomiast dodaję ziemniaki razem z włoszczyzną. Jeśli chcecie mieć klarowną wykwintną wersję, wywar po ugotowaniu należy odcedzić, pozostawiając samą wodę bez warzyw, grzybów i przypraw.
Smacznego!