Czym jest lista prezentów? Każdy ma swoją, każda jest inna. Nie zawsze się ją ujawnia, ale często ma się ją w swojej głowie. Albo duszy. Albo sercu.
Lista prezentów to taka lista, która tworzy się sama
Czasem coś mnie zainspiruje, czasem coś wypatrzę w sklepie, a czasem zwyczajnie czegoś potrzebuję i – podaję tę informację w świat (wiadomo, urodziny, imieniny i inne święta). W zasadzie niby wszystko mogę sobie kupić sama, ale czasem zwyczajnie brak mi na to pieniędzy. Mogę się bez tego czegoś obejść, ale w sumie fajnie byłoby to coś mieć.
Z rzeczami potrzebnymi – takimi potrzebnymi potrzebnymi a nie zachciankowymi – zazwyczaj radzę sobie albo kupując albo szukając zastępczych rozwiązań. Niestety nie dotyczy to w żadnej mierze książek – te kupuję bez opamiętania (chociaż wczoraj odłożyłam w księgarni książkę, którą bardzo chcę mieć – mam już audiobook, ale książka tradycyjna to książka). Jestem z siebie niezmiernie dumna.
Tegoroczna lista prezentów – miała 2 pozycje. Książkę i lunchbag. Ale ponieważ chciałam zrobić ładną grafikę do tego postu trochę do niej dodałam. Moim zdaniem grafika dużo lepiej oddaje sens takiej listy niż spisanie.
Prawda, że ładnie wygląda?
Na mojej liście prezentów są więc:
- KSIĄŻKA ELIZABETH GILBERT „WIELKA MAGIA” – słucha się jej bosko, gdy czyta Paulina Holtz, ma w sobie tak wiele prawdy, tak wiele mądrości! Niektóre rozdziały słucham kilka razy – poważnie. Chciałabym mieć ją w papierze – w tradycyjnym wydaniu – jest taka optymistyczna, piękna i można zaznaczyć to, co najważniejsze! Pragnę bardzo.
- KSIĄŻKA TOKIMEKI MARIE KONDO – bardziej do kompletu do Magii Sprzątania niż dla szczególnej jakiejś potrzeby zdobycia wiedzy.
- LUNCHBAG – czyli torba do noszenia jedzenia do pracy. Najtańsze (ale malutkie) widziałam w Empiku – niestety te wzory są dla mnie nie do przyjęcia. Upoluję jakąś w bardziej zrównoważonych i pasujących do mnie barwach (czyli szarą).
- TELEFON – potrzebuję nowy telefon – mój do dzwonienia i smsów jeszcze się nadaje, ale nie mam już miejsca w pamięci, mam uszkodzony aparat i problem z pobieraniem danych z sieci. Poza tym roztrzaskana szybka niezbyt profesjonalnie wygląda. Tu przy okazji rozważam też taki mały tablet albo jakiś notebook, bo ciąganie mojego 17 ” vajusia na każde spotkanie jest męczące (chociaż uwielbiam na nim pracować i kocham bardzo!). Koniecznie biały. Koniecznie Samsung.
- FARBOTKA PURO – ta torebka marzy mi się od kiedy powstała. Największą jej zaletą są wymienne klapki, które można dopasować do siebie (w sensie osobowości) ale też do różnych okazji – jedna torebka a tak wiele możliwości. Bardzo podziwiam i cenię założycielkę marki FARBOTKA, znam osobiście i bardzo lubię Julkę (nie, żebym się tu chwaliła), a przy okazji wspieram lokalną markę, która uważam, że powinna stać się ambasadorem Lubelszczyzny (tak nawiasem mówiąc).
A Ty co masz na swojej prezentowej liście? Coś dla ciała, coś dla duszy? Wycieczki do ciepłych krajów, ubrania, biżuterię, książki?