Walentynki przyszły do nas pod koniec mojej podstawówki – najbardziej pamiętam te „pierwsze” – rok 1992. Ach i och. Kupowałam kartki, wysyłałam pocztą i dostawałam. Nie żeby jakoś dużo. Kilka.
Wtedy to było wielkie WOW – teraz …. no nie wiem – napędzanie gospodarki? Koniunktura konsumpcjonizmu pcha nas do kupowania misiaczków, czekoladek, bielizny i innych upominków. Nie da się po prostu ominąć walentynek. Można ominąć święta, można ominąć kałużę, ale walentynek nie da się. Atakują na każdym kroku – na szczęście tylko 2 tygodnie przed, a nie jak w przypadku świąt 2 miesiące. Dzisiaj FB wygląda jakby ktoś coś zarżną w nagłówku i czerwień krwi ocieka mi po ekranie …
Nie bojkotuję walentynek – to urocze święto dla zakochanych dzieciaków, natomiast w codziennej miłości walentynki są dniem takim samym jak każdy inny dzień. Pomyśleliście pewnie, że chodzi o szarość i nijakość codzienności. Ale nie. Dla mnie wręcz przeciwnie. Jak się prawdziwie kocha kogoś (wiele lat) to walentynki są codziennie. I nie wyznaczają ich wartości rozmiary bukietów ani markowe prezenty. Dzień, w którym się kocha swoją drugą (lepszą) połówkę, to każdy dzień zmagań z codziennością, przytulas na dobranoc, buziak na dzień dobry, zrobiona kawa czy pomoc w zmywaniu. To szacunek dla zmęczenia, dla potrzeby spokoju, starań i wkładanej w związek pracy, czy po prostu ugotowanie obiadu i podziękowanie za niego nawet, gdy nie do końca był smaczny – bo mimo całego włożonego serca czasem po prostu obiad nie wychodzi. Gdy się prawdziwie kogoś kocha to się o niego dba i troszczy (co czasem jest mylnie nazywane kontrolowaniem) a także jest się zwyczajnie zazdrosnym. Codzienne walentynki to też wysłuchiwanie żali, śmianie się z dowcipów, wspólne robienie różnych rzeczy, wspieranie pomysłów i wysiłków. Codzienne kochanie to też umiejętność dystansowania się do niektórych spraw i brania inicjatywy w swoje ręce. To umiejętność szybkiego odfoszania się i świadomość, ze „ciche dni” to zwyczajna strata czasu. To umiejętność szczerej rozmowy o swoich niepokojach, pragnieniach i potrzebach. To umiejętność dziękowania i przepraszania. To szczery uśmiech wynikający ze szczerej radości, że znów się widzicie. To zasypianie i budzenie się obok siebie z poczuciem szczęścia. Kochać trzeba umieć codziennie a nie tylko od święta. Bukiet kwiatów czy wspólna kolacja o wiele więcej może znaczyć 15 stycznia niż 14 lutego.
Bo nie kocha się za, a pomimo, że …
Dla wszystkich zakochanych bardziej lub mniej dzisiaj do posłuchania (i pooglądania) najpiękniejsza wg mnie piosenka o miłości – taki mój miłosny hit wszech czasów. Oczywiście, od czasu do czasu, moje serducho skradają inne tymczasowe miłosne hity, ale ta piosenka jest dla mnie od czasów szkolnych dyskotek właśnie z czasów podstawówki, miłosnym kawałkiem nr 1. I jest w niej TYYYLEEE gitarowego brzmienia!