Pierwszy raz tę piosenkę usłyszałam w wakacje 2000 r. Dawno, no nie? No właśnie. Pracowałam wówczas w mojej pierwszej i jedynej wakacyjnej pracy – markowy sklep sportowy w galerii handlowej (ale byłam dumna, że mam pracę!). Pracowałam w systemie dzień/dzień/wolne/dzień/ dzień/wolne/druga zmiana …. Sklep w galerii był czynny od 9.00 do 21.00, w piątki do 22.00 – ale za to były wolne niedziele (krążyła plotka, że galeria powstała na terenie działki odkupionej do Kurii Biskupiej i zakazano handlowania w niedzielę). To była pierwsza (i chyba wtedy jedyna) galeria handlowa, z supermarketem w Lublinie.
Pracowało mi się z każdym tygodniem słabiej, nie dogadywałam się z dziewczynami, jednym słowem katastrofa. No i wówczas, na wieczornej zmianie usłyszałam ten kawałek. Był o tym, że dziewczyny nigdy nie płaczą. Tyle zapamiętałam. A może tylko tyle potrafiłam zrozumieć….
Tak czy siak, ciągle o nim myślałam, a rok 2000 to było jeszcze przed masowym dostępem do internetu. Eh. To było jeszcze w czasach, gdy na piosenki polowało się podczas piątkowej listy przebojów Pana Niedźwieckiego w radiowej Trójce i dostawało się zawału gdy zagadywał coś, co chciało się akurat nagrać (a ja w piątki pracowałam do 22.00-czyli kończyłam zmianę razem z Panem Markiem). Wracając wtedy z pracy, cały czas myślałam o tych dziewczynach, co nigdy nie płaczą, i całą noc słuchałam radia, aby jeszcze raz usłyszeć ten kawałek i być może nagrać. Ale nowości w radio zazwyczaj wychodzą dość nieśmiało, czyli przez pierwszy tydzień raz na pół doby – nie wykluczone jest, że akurat przespałam ten kawałek.
Piosenka może nie zrobiła jakiejś zadziwiającej furory ale w moim sercu została na zawsze i ma swój stały kącik do teraz. Jak wiem, nie tylko w moim sercu, wspiera też kilka bliskich mi dziewcząt. Jest dla mnie pocieszycielką w trudnych chwilach. Często jej słucham, gdy mam doła (ale dół sam w sobie nie zdarza się często), gdy chcę się zmotywować, gdy chcę sama siebie docenić czy jakoś powiedzieć sobie: „Dobra robota, dałaś radę, udało się”. To jeden z tych kawałków, które w drodze dają kopa, a usłyszane w aucie powodują, że automatycznie zgłaśniam radio i przyspieszam, dociskając pedał gazu.
W tym roku ta piosenka na nowo odżyła jako cover i powiem tak: ten cover bardziej mi się podoba, bo:
- śpiewa kobieta i dzięki temu bardziej jeszcze się jednoczę z tym utworzem
- mimo, że lubię rockowe gitarowe brzmienia, ta wersja jest lżejsza, letnia, trochę klubowa i doskonała do zabawy
- z każdym kolejnym rokiem, ta piosenka jest coraz bardziej o mnie, bo z czasem oczywiście zapoznałam się wnikliwiej z tekstem słuchając a potem również czytając ze zrozumieniem.
Dlaczego tak bardzo mnie motywuje, jest mi tak bliska i mnie nakręca? Dlaczego jest o mnie?
To jest piosenka o pewnej niezłomnej dziewczynie, która (mimo, że jest kobietą) niczego się nie boi, przezwycięża lęki, idzie dumnie swoją drogą, rządzi światem, narzuca reguły (czyli jest charyzmatyczna), jest nie do zatrzymania (lata jak Superman?), stawia czoła wyzwaniom, nie ukrywa się (przed złem), nie chowa głowy w piasek (przed konsekwencjami), potrafi powiedzieć o swoich potrzebach i pragnieniach (jest asertywna), wierzy w swoją moc, szczególnie, gdy czuje się zakochana i kochana, potrafi postawić granice (i zakmknąć rozdział, który się już wypełnił treścią), czasem się gubi, ale przecież nigdy nie płacze, bo superdziewczyny nie płaczą
Ta piosenka za każdym razem sprawia, że czuję w sobie mega moc. Bo jestem SUPERGIRL
A Wy macie jakieś swoje piosenki, które kiedyś zamieszkały w Was i są z wami na zawsze? Dajcie znać w komentarzach.
PS. Istnieje również (może być nawet spore) prawdopodobieństwo, że moja melancholijna natura i mój nie zawsze rozsądny rozum, zdominowane przez sercowe instynkty pchane z niezrozumiałych dla mnie przyczyn ku romantyzmowi, zupełnie nieprawidłowo interpretują słowa tej piosenki. Będę wdzięczna za nie wyprowadzanie mnie i moich organów wewnętrznych z błędu.
Trafiłam do Ciebie całkowicie przypadkowo, dzięki przeczytaniu tekstu na Kreatorkach, motywujący do działania, choć ja jeszcze nie mam pomysłu (sprecyzowanego pomysłu) na firmę, to jednak mam nadzieję, że przekuję kiedyś marzenia na rzeczywistość. Co do tekstu o tej piosence, to Twój tekst bardzo mi pomógł (dziś mam właśnie doła i to takiego mega), a też lubię tą piosenkę i w sumie, też jestem taką supergirl, więc już nie płaczę i idę na podbój świata. Dziękuję Ci. Pozdrawiam i wiem, że jeszcze tu wrócę:) A moja wakacyjna piosenka to również cover: https://www.youtube.com/watch?v=5j1RCys4R0g
Paulino,
Ciesze się, że Ci pomogłam – i cieszę się bardzo, że trafiłaś na mnie w sieci 🙂
Twoja piosenka to inny hit na mojej wakacyjnej liście przebojów 🙂 też niezwykle udany cover.
A w kwestii marzeń – idź za intuicją – jeśli nie czujesz, że to ten moment – zaczekaj. Ale jeśli czujesz, że to ten moment – nie wahaj się! tak naprawdę nigdy nie ma dobrego momentu, na który czekamy. Pozdrawiam