Plany na jesień

plany na jesień (2)Jak często robicie plany?

Dla mnie plany mają kilka poziomów. Po pierwsze są marzenia. Niektóre z tych marzeń stają się planami i te plany są przekładane na cele i zadania do zrealizowania. Po drugie są kreatywne pomysły i inspiracje, które potrzebuję przemyśleć, przepracować, a potem, jeśli się zmaterializują w coś konkretnego i zdecyduję, że tego chcę – przekładam na plany (a potem na cele i zadania, albo na półkę do odczekania albo doczekania bardziej sprzyjających warunków). Są też bieżące zadania, wynikające z tego, kim jestem, czym się zajmuję na co dzień, co robię i one też stanowią na swój sposób plany.

Nie potrafię funkcjonować bez marzeń i celu, do którego dążę; dlatego zawsze mam jakieś plany

Kiedyś musiałam mieć zawsze coś w przyszłości, za czym gonię w sensie: do czego dążę (nowe szkolenia, wakacje, auto, mieszkanie itp.). Byłam za bardzo w przyszłości. Miałam tylko plany. Nie myślałam o tym, co robię dziś, nie skupiałam się na teraźniejszości. Miałam tylko plany. rzadko byłam obiema nogami, duszą i ciałem TU i TERAZ. Plany to była podstawa. A teraz jestem bardziej mindfulness. Teraz już tak bardzo nie jestem w przyszłości, a jestem w teraźniejszości. Przekłada się na to na to, że już tak bardzo nie gonię i plany nie są już takie ważne. Czasem w ogóle nie mam planu. A już na pewno nie planuję za bardzo do przodu, zwłaszcza w sprawach codziennych. Nie mam przez to już takiego parcia na zarabianie pieniędzy (chociaż są dla mnie bardzo ważne i nadal mam parcie na sukces) – mam wszystko co potrzebuję i to mnie cieszy, staram się też panować nad potrzebą mienia i posiadania kolejnych rzeczy. Skłaniam się coraz bardziej nad BYĆ ponad MIEĆ – ciągle nad tym pracuję. To też są plany na przyszłość tylko bardziej metafizyczne.

Mam więc marzenia, swoją teczkę na łupy wypełnioną inspiracjami, skradzionymi pomysłami i wytworami swojej kreatywności (niektóre z nich są prawdziwymi potworami, które mnie zżerają od wewnątrz). No i są sprawy codzienne, tzw. bieżączka robocza i obowiązki rodzinno – domowe. Wszystko to chcę perfekcyjnie ogarnąć, dlatego muszę wybierać to, co chcę w danym czasie zrealizować. Muszę nieustannie robić plany. 

Plany dostosowuję do różnych poziomów (obszarów)

  1. Marzenia pozostawiam marzeniami (bez marzeń słabo się żyje, chociaż znam ludzi, którzy ani marzeń nie mają, ani planów, ani oczekiwań)
  2. Cele życiowe – zmienne, nie planuję ich realizacji, bo …. od razu przechodzę do planowania zadań i czynności – te planuję w perspektywie pór roku, które w dużej mierze pokrywają się z porami roku. Planowanie bowiem dla mnie to czas przede wszystkim podzielony na sezon pracujący (wrzesień – maj) oraz sezon działkowy czyli relaks, twórcze myślenie, obmyślanie nowych pomysłów i odpoczynek. Odpoczynek przede wszystkim, bo zwykle gdy się relaksuję (czasem leżę, czasem kopię ziemię, czasem nasadzam rośliny) i nie myślę o pracy, wówczas wpadają mi do głowy totalnie genialne pomysły.
  3. Zadnia – planuję w perspektywie dwumiesięcznej – trzy miesiące to jednak zbyt długo, a miesiąc to zbyt często. Np. Jeśli widzę zaproszenie na ciekawe szkolenie, ale termin jego jest odległy, czyli przekracza 2 miesiące, wpisuję na bliższy termin aby sprawdzić za jakiś czas (zadanie z terminem wykonania) czy nadal będę miała na niego ochotę, czy będę miała czas (bo w międzyczasie mogło się wydarzyć do zaplanowania coś bardziej ciekawego czy ważnego). Wszystkie zdarzenia, które są pewne i terminowe, wpisuję od razu w kalendarz.
  4. Działania, czynności – planuję co tydzień, przy czym na początku miesiąca drukuję kalendarz z naniesionymi wszystkimi rodzinnymi i zawodowymi zobowiązaniami , świętami, zaplanowanymi wydarzeniami. To ułatwia mi planowanie cotygodniowe. Codziennie przeglądam plan tygodniowy, robię listę zadań – przeważnie zajmuję się tym tylko w zakresie spraw zawodowych, robiąc przegląd pod koniec pracy.

Przyszedł wrzesień – czas na plany na jesień

Trochę jeszcze jestem w sezonie działkowym, jeszcze jedną nogą w wakacyjnym nastroju, ale pora już poczynić jesienne plany. Jakie one są w zarysie?

  1. ROZPOCZĄĆ NOWY PROJEKT – mam nadzieję, że już niedługo zaczniecie obserwować jego efekty – mam wszystko przemyślane, podzielone, rozrysowane – pora na działania. razem z Wiolą mamy zamiar podbić świat! 
  2. BLOGOWAĆ, BLOGOWAĆ! – chciałabym nadal z równym zaangażowaniem prowadzić oba blogi oraz pisać gościnnie do Kreatorek Jutra
  3. NAPISAĆ KOLEJNE CZĘŚCI artykułu do czasopisma „Kreatorka Uskrzydla” 
  4. WZIĄĆ UDZIAŁ w jesiennym wyzwaniu jest rudo czyli jesień z jest rudo – bo ciągle chcę nauczyć się fotografii (takie tam marzenie, które muszę przekuć w cel i plan), a to wyzwanie będzie doskonałą okazją, by się rozwinąć w tym temacie, żeby zapoznać się (w końcu) z materiałami, teorią i poćwiczyć praktykę. To dla mnie tym bardziej motywujące, że chcę wygrać aparat (lustrzankę cyfrową) w pewnym innym konkursie.
  5. ZROBIĆ WYZWANIE lub E-KURS na motywie ZEN TO DONE – mam zamiar wraz z Wiolą przygotować wyzwanie (być może nawet e-kurs) dotyczący treningu ogarniętości – będę Waszym osobistym trenerem ogarniętości (bardzo mi się to określenie podoba) i mam zamiar nauczyć Was, jak możecie zwiększyć swoją efektywność pod kątem pracy własnej.
  6. PRZYGOTOWAĆ I PRZEPROWADZIĆ SZKOLENIE DOTYCZĄCE POZYSKIWANIA ŚRODKÓW UNIJNYCH we współpracy z Małgorzatą
  7. PRZYGOTOWAĆ DZIAŁKĘ NA ZIMĘ
  8. ZROBIĆ SUSZONE POMIDORY I DOMOWE PESTO Z BAZYLII – suszone pomidory są podstawą naszej domowej diety od jakiegoś czasu. Po raz pierwszy zrobiłam je w zeszłym roku i Mąż się zachwycił do tego stopnia, że w grudniu wyczerpały się zapasy. W tym roku robię więcej. Mam również dużo wyhodowanej własnymi rękami bazylii więc wykorzystam ją do zrobienia domowego pesto. To bardzo czasochłonne zadania, więc również znajdują się w tym planie, ze względu właśnie na konieczność zaplanowania (sczezgólnie na pomidory) znacznej ilości działań rozłożonych w dłuższym czasie.

Jeśli wystarczy mi czasu

To taka oddzielna kategoria, zawsze mam w plannerze miejsce na działania, których absolutnie nie muszę, nawet niekoniecznie mogę (jeśli mi się zechce). To po prostu ważne działania, które wpisuję na czas, który mi pozostanie (np. wypadnie z grafiku jakieś wydarzenie, którym miałam się zająć, albo Klient odwoła lub przełoży szkolenie). Do tej kategorii w tym sezonie zaliczę:

  1. Wykonam pozostałe do zrobienia zadania z kursu blogowania Uli Phelep – nie wszystko zrobiłam, bo moje blogowanie to jeszcze całkiem świeży temat i uważam, że za wcześnie na te działania (było w maju i czerwcu, kiedy to kursowałam się u Uli). Uwaga – załączony link do Uli sklepu to teraz nowa odsłona nowych kursów.
  2. Napiszę recenzję książek, które przeczytałam w wakacje i które uważam za ważne.

 

Trzymajcie kciuki bardzo Was proszę, aby mi starczyło rozpędu i motywacji!

A jakie są Wasze plany na jesień?

 

Kaśka

Dodaj komentarz