Jak często robicie plany?
Dla mnie plany mają kilka poziomów. Po pierwsze są marzenia. Niektóre z tych marzeń stają się planami i te plany są przekładane na cele i zadania do zrealizowania. Po drugie są kreatywne pomysły i inspiracje, które potrzebuję przemyśleć, przepracować, a potem, jeśli się zmaterializują w coś konkretnego i zdecyduję, że tego chcę – przekładam na plany (a potem na cele i zadania, albo na półkę do odczekania albo doczekania bardziej sprzyjających warunków). Są też bieżące zadania, wynikające z tego, kim jestem, czym się zajmuję na co dzień, co robię i one też stanowią na swój sposób plany.
Nie potrafię funkcjonować bez marzeń i celu, do którego dążę; dlatego zawsze mam jakieś plany
Kiedyś musiałam mieć zawsze coś w przyszłości, za czym gonię w sensie: do czego dążę (nowe szkolenia, wakacje, auto, mieszkanie itp.). Byłam za bardzo w przyszłości. Miałam tylko plany. Nie myślałam o tym, co robię dziś, nie skupiałam się na teraźniejszości. Miałam tylko plany. rzadko byłam obiema nogami, duszą i ciałem TU i TERAZ. Plany to była podstawa. A teraz jestem bardziej mindfulness. Teraz już tak bardzo nie jestem w przyszłości, a jestem w teraźniejszości. Przekłada się na to na to, że już tak bardzo nie gonię i plany nie są już takie ważne. Czasem w ogóle nie mam planu. A już na pewno nie planuję za bardzo do przodu, zwłaszcza w sprawach codziennych. Nie mam przez to już takiego parcia na zarabianie pieniędzy (chociaż są dla mnie bardzo ważne i nadal mam parcie na sukces) – mam wszystko co potrzebuję i to mnie cieszy, staram się też panować nad potrzebą mienia i posiadania kolejnych rzeczy. Skłaniam się coraz bardziej nad BYĆ ponad MIEĆ – ciągle nad tym pracuję. To też są plany na przyszłość tylko bardziej metafizyczne.
Mam więc marzenia, swoją teczkę na łupy wypełnioną inspiracjami, skradzionymi pomysłami i wytworami swojej kreatywności (niektóre z nich są prawdziwymi potworami, które mnie zżerają od wewnątrz). No i są sprawy codzienne, tzw. bieżączka robocza i obowiązki rodzinno – domowe. Wszystko to chcę perfekcyjnie ogarnąć, dlatego muszę wybierać to, co chcę w danym czasie zrealizować. Muszę nieustannie robić plany.
Plany dostosowuję do różnych poziomów (obszarów)
- Marzenia pozostawiam marzeniami (bez marzeń słabo się żyje, chociaż znam ludzi, którzy ani marzeń nie mają, ani planów, ani oczekiwań)
- Cele życiowe – zmienne, nie planuję ich realizacji, bo …. od razu przechodzę do planowania zadań i czynności – te planuję w perspektywie pór roku, które w dużej mierze pokrywają się z porami roku. Planowanie bowiem dla mnie to czas przede wszystkim podzielony na sezon pracujący (wrzesień – maj) oraz sezon działkowy czyli relaks, twórcze myślenie, obmyślanie nowych pomysłów i odpoczynek. Odpoczynek przede wszystkim, bo zwykle gdy się relaksuję (czasem leżę, czasem kopię ziemię, czasem nasadzam rośliny) i nie myślę o pracy, wówczas wpadają mi do głowy totalnie genialne pomysły.
- Zadnia – planuję w perspektywie dwumiesięcznej – trzy miesiące to jednak zbyt długo, a miesiąc to zbyt często. Np. Jeśli widzę zaproszenie na ciekawe szkolenie, ale termin jego jest odległy, czyli przekracza 2 miesiące, wpisuję na bliższy termin aby sprawdzić za jakiś czas (zadanie z terminem wykonania) czy nadal będę miała na niego ochotę, czy będę miała czas (bo w międzyczasie mogło się wydarzyć do zaplanowania coś bardziej ciekawego czy ważnego). Wszystkie zdarzenia, które są pewne i terminowe, wpisuję od razu w kalendarz.
- Działania, czynności – planuję co tydzień, przy czym na początku miesiąca drukuję kalendarz z naniesionymi wszystkimi rodzinnymi i zawodowymi zobowiązaniami , świętami, zaplanowanymi wydarzeniami. To ułatwia mi planowanie cotygodniowe. Codziennie przeglądam plan tygodniowy, robię listę zadań – przeważnie zajmuję się tym tylko w zakresie spraw zawodowych, robiąc przegląd pod koniec pracy.
Przyszedł wrzesień – czas na plany na jesień
Trochę jeszcze jestem w sezonie działkowym, jeszcze jedną nogą w wakacyjnym nastroju, ale pora już poczynić jesienne plany. Jakie one są w zarysie?
- ROZPOCZĄĆ NOWY PROJEKT – mam nadzieję, że już niedługo zaczniecie obserwować jego efekty – mam wszystko przemyślane, podzielone, rozrysowane – pora na działania. razem z Wiolą mamy zamiar podbić świat!
- BLOGOWAĆ, BLOGOWAĆ! – chciałabym nadal z równym zaangażowaniem prowadzić oba blogi oraz pisać gościnnie do Kreatorek Jutra
- NAPISAĆ KOLEJNE CZĘŚCI artykułu do czasopisma „Kreatorka Uskrzydla”
- WZIĄĆ UDZIAŁ w jesiennym wyzwaniu jest rudo czyli jesień z jest rudo – bo ciągle chcę nauczyć się fotografii (takie tam marzenie, które muszę przekuć w cel i plan), a to wyzwanie będzie doskonałą okazją, by się rozwinąć w tym temacie, żeby zapoznać się (w końcu) z materiałami, teorią i poćwiczyć praktykę. To dla mnie tym bardziej motywujące, że chcę wygrać aparat (lustrzankę cyfrową) w pewnym innym konkursie.
- ZROBIĆ WYZWANIE lub E-KURS na motywie ZEN TO DONE – mam zamiar wraz z Wiolą przygotować wyzwanie (być może nawet e-kurs) dotyczący treningu ogarniętości – będę Waszym osobistym trenerem ogarniętości (bardzo mi się to określenie podoba) i mam zamiar nauczyć Was, jak możecie zwiększyć swoją efektywność pod kątem pracy własnej.
- PRZYGOTOWAĆ I PRZEPROWADZIĆ SZKOLENIE DOTYCZĄCE POZYSKIWANIA ŚRODKÓW UNIJNYCH we współpracy z Małgorzatą
- PRZYGOTOWAĆ DZIAŁKĘ NA ZIMĘ
- ZROBIĆ SUSZONE POMIDORY I DOMOWE PESTO Z BAZYLII – suszone pomidory są podstawą naszej domowej diety od jakiegoś czasu. Po raz pierwszy zrobiłam je w zeszłym roku i Mąż się zachwycił do tego stopnia, że w grudniu wyczerpały się zapasy. W tym roku robię więcej. Mam również dużo wyhodowanej własnymi rękami bazylii więc wykorzystam ją do zrobienia domowego pesto. To bardzo czasochłonne zadania, więc również znajdują się w tym planie, ze względu właśnie na konieczność zaplanowania (sczezgólnie na pomidory) znacznej ilości działań rozłożonych w dłuższym czasie.
Jeśli wystarczy mi czasu
To taka oddzielna kategoria, zawsze mam w plannerze miejsce na działania, których absolutnie nie muszę, nawet niekoniecznie mogę (jeśli mi się zechce). To po prostu ważne działania, które wpisuję na czas, który mi pozostanie (np. wypadnie z grafiku jakieś wydarzenie, którym miałam się zająć, albo Klient odwoła lub przełoży szkolenie). Do tej kategorii w tym sezonie zaliczę:
- Wykonam pozostałe do zrobienia zadania z kursu blogowania Uli Phelep – nie wszystko zrobiłam, bo moje blogowanie to jeszcze całkiem świeży temat i uważam, że za wcześnie na te działania (było w maju i czerwcu, kiedy to kursowałam się u Uli). Uwaga – załączony link do Uli sklepu to teraz nowa odsłona nowych kursów.
- Napiszę recenzję książek, które przeczytałam w wakacje i które uważam za ważne.
Trzymajcie kciuki bardzo Was proszę, aby mi starczyło rozpędu i motywacji!
A jakie są Wasze plany na jesień?