Ponieważ w wyzwaniu blogowym Magdy z Save the Magic Moments tematem przewodnim jest kobiecość i kobieta, a jak już wiecie mało we mnie kobiety, chciałam Wam dzisiaj zdradzić mój sposób na poczucie się bardziej kobiecą.
Na dodanie sobie kobiecości zawsze stosuję szpilki. Mam 1 parę klasycznych czarnych szpilek – nie na co dzień, bo na co dzień preferuję ciepło i wygodę, poza tym chodzenie co dzień w szpilkach prowadzi do schorzeń kręgosłupa, halluksów itp. Ale same przyznajcie, że szpilki nawet przy casual’owych spodniach czy klasycznych zwężanych jeansach od razu sprawiają, że kobieta wygląda bardziej kobieco. Śmiem nawet twierdzić, patrząc po modowych stylizacjach, ze do jeansów typu boyfriend szpilki pasują i dodają szyku kobiecie.
To nie jest tak, że szpilki mam zawsze w torebce, czy aucie (potrafię prowadzić auto w szpilkach). Niemniej jednak rzeczywiście chcąc poczuć się bardziej i lepiej, wkładam szpilki. Nogi są wtedy dłuższe, postawa równiejsza i wyprostowana, tyłek wciągnięty i napięty. Niezależnie czy do sukienki czy do jeansów czy do sypialni – szpilki zawsze są ok. Na wesela i inne takie mam dodatkowe, specjalne, mega wysokie i potrafię nawet w nich wywijać na parkiecie.
Uważam jednak, że szpilki są absolutnym must have w garderobie każdej kobiety (o szpilkach pisałam również kiedyś już tutaj)
Na co dzień to, co (jak uważam) dodaje mi kobiecości, to pomalowane paznokcie. Generalnie nie przykładam jakiejś wielkiej wagi do peelingów, maseczek itp. form dbałość o urodę. Ale paznokcie lubię mieć ładnie zrobione. Odkryłam to w zeszłym roku, chodzę co jakiś czas do manikiużystki, aby zrobiła swoje, a potem sama dopiłowuje i maluję. A ponieważ lubię prostotę i minimalizm to praktycznie „ogarniam” temat.
To fakt szpilki dodają nam przede wszystkim seksapilu 🙂 sprawiają, że czujemy się sexy. Pod warunkiem, że je ogarniamy i nie wyglądamy jak kaczka na wybiegu 🙂 Ja akurat nie przepadam za szpilami. Mam 176 cm wzrostu i nienawidzę gurować nad męskim światem. Zazdroszczę malutkim, drobniutkim dziewczynom, że mogą nosić takie boskie szpilencje. Podziwiam też za to, że tak robią, bo mnie tak strasznie w nich nogi bolą. Zwłaszcza poduszki. Pieką, jak jasny gwint 🙁
Oj, no na co dzień to i ja nie dałabym rady (na szczęście nie muszę na co dzień) ale dodają kobiecości – nie ma co!
Uwielbiam szpilki w swojej szafie mam kilka ciekawych par. Niestety na okres ciąży i macierzyństwa poszły w odstawkę. Teraz zakładam je tylko na większe wyjścia. Mam nadzieję jednak do nich powrócić, uwielbiam chodzić w szpilkach czuję się wtedy mega kobieco.
A jednak, jednak – czyli szpilki nade wszystko 🙂
A ja z paznokciami mam różnie. Przez pół roku mam piękne, długie i zawsze pomalowane, a przez drugie pół roku krótko ścięte i maźnięte odżywką. Zupełnie nie wiem od czego to zależy. A szpilki lubię i często chodzę 🙂
No właśnie, pomalowane paznokcie dodają mi kobiecości, ale nie zawsze mam potrzebę by czuć się aż tak kobieca – czy to nie zalezy od pór roku? Depresji zimowej? Tego, że w lecie wygodniejsze są krótkie? Sama nie wiem. Jak za długo mam lakierowane i zmywane to potem mi się osłabiają i muszę dać im odetchnąć!