Akcja Share Week już dawno się skończyła, ale ja muszę dodać jeszcze moje ulubione blogi kulinarne. To zupełnie inna kategoria niż te, które czytam na co dzień. Generalnie dochodzę do wniosku, że zwracam uwagę na blogi jasne, treściwe i okraszone pięknymi zdjęciami. Na większość z nich wpadłam przypadkiem.
- Strawberies from Poland – pokochałam absolutnie za nazwę. Na początku myślałam, że Ania nie mieszka w Polsce, stąd taka nazwa. Ale Ania mieszka nad Morzem. I kocha truskawki, tak jak i ja. Truskawkowy to najlepszy smak na świecie. Ania napisała też wspaniałą pokoleniową książkę okraszoną rodowymi przepisami „Zapach truskawek. Rodzinne opowieści”. Ania kocha także stare książki kucharskie i przepisy vintage. Zainspirowana przyniosłam od Mamy książkę kucharską, którą dostała moja Babcia w 1960r. „Kuchnia Polska” – moje wydanie z 2000 roku zawiera całkiem inne receptury. W starych książkach najlepsze są dobre rady, na które przy dzisiejszej technice na pewno nie dowiedziałabym się nigdy. Natomiast moja Przyjaciółka (cześć Agatka) zainspirowana książką Ani również dla mnie na prezent nabyła stare wydanie jednej z klasycznych pozycji Lucyny Ćwierczakiewiczowej 365 obiadów – inspirująca lektura, do tego dość zagadkowa i wymagająca posiadania na podorędziu słownika.
- Chillibite – nie wiem, czego szukałam, gdy pierwszy raz natknęłam się na ten blog, ale ujął mnie pięknymi fotografiami. Zasobność przepisów jest tu bardzo liczna, a niektóre są naprawdę level for master. Ale przyjemnie się czyta i ogląda. Bardzo pomocny jest alfabetyczny spis potraw, chociaż czasem nazwa nic mi nie mówi, a przepis jest zupełnie zaskakujący.
- Kuchnia bazylii – trafiłam na FB z postu pt: „Twój znajomy X lubi …” No i tak to się zaczęło. Bardzo podoba mi się czytelny układ bloga, kategorie, które są okraszone tematycznymi fotografiami no i pyszne, proste jedzenie, które w (przeważnie) krótkim czasie można wyczarować na każdą okazję i na każdy posiłek.
Bardzo lubię gotować. Stanowi to dla mnie niesamowite źródło relaksu i odprężenia. Lubię gotować dla tych, których kocham, dla znajomych, przyjaciół – zawsze można u mnie liczyć na coś zdatnego do przekąszenia. Planowanie posiłków i ich przyrządzanie, wyszukiwanie i odważanie, odmierzanie, mieszanie, preparowanie – sprawia mi wiele radości i przyjemności. Chyba jest to także główny powód, dla którego uwielbiam przyjmować gości i biesiadować przy zastawionym (w miarę zdrowo) stole. Oprócz tradycyjnych potraw serwuję także nowości i innowacje.
Odkrywam również, że w naszej rodzinie (a w szczególności na linii Ja – Mama) nieustannie życie toczy się wokół jedzenia, a pomysły na gotowanie, układanie menu na kilka najbliższych dni i planowanie, która z nas kiedy co kupuje i gotuje, stanowią podstawę naszej wspólnej codzienności. Również pory posiłków i ich obfitość wyznaczają rytm dnia w Naszym Domu. W zasadzie to cięgle myślę o jedzeniu – co ugotować – co kupić – czy będę w domu w porze obiadu / kolacji / śniadania, a jeśli nie to co zaplanować, aby Rodzina była syta i nie zmęczyła się przy przygotowaniu (bądź nie zniechęciła się przygotowaniem). I tak od rana do nocy myślę właśnie o tym, co ugotować, jak ugotować, ile ugotować, żeby ustalić z Mamą, żeby się nie dublować w gotowaniu (Mama gotuje głównie z nudów i jak dla pułku wojska), żeby nie zapomnieć kupić, żeby się nie marnowało … eh. całe życie wokół jedzenia w naszej Rodzinie się toczy.
Ja nie lubię jeść sama. Bardzo nie lubię. W spólne posiłki dają poczucie wspólnoty, bliskości, zjednoczenia. Odczułam to na jednym z etapów wspólnego życia, kiedy nie mieliśmy w mieszkaniu dużego stołu do jedzenia, a ustawienie małego uniemożliwiało spożywanie posiłków w układzie „usiądźmy do stołu”. Dlatego, gdy wprowadziliśmy się do nowego Domu, jednym z podstawowych zakupów pierwej potrzeby był stół + 4 krzesła. To według mnie najważniejszy mebel w domu. Podstawowy. Nie ma stołu, przy którym są wspólnie posiłki, przy którym toczy się życie – nie ma wspólnoty. Dzisiaj przy nim również pracuję, czytam, dekupażuję, odrabiamy lekcje, przyjmujemy gości, siedzimy i gadamy. Stół to centrum dowodzenia. Jedzenie to życie.
A w Waszym życiu jak dużą rolę odgrywa jedzenie? Czy wyobrażacie sobie życie bez wspólnych posiłków przy domowym stole?